Już w czerwcu br. zaprosimy wszystkich na premierę kolejnego po „Niespełnionej miłości” spektaklu na motywach japońskiej bajki. Prowadzimy nabór do grup na warsztaty przygotowujące aktorów i tancerzy. Daliśmy sobie na to więcej czasu niż za pierwszym razem – pracujemy z instruktorkami z Japonii, które opracowały szablon etapów realizacji projektu.
Tymczasem zachęcamy do dalszego wspólnego wspominania. Tym razem swoimi przemyśleniami podzielił się z nami Marcin (członek ekipy) oraz Michał (stworzył samurajskie zbroje na potrzeby przedstawienia), a także Wiktoria (odtwórczyni roli księżniczki Kaguyi).
Przygotowanie efektów specjalnych w przedstawieniu było nie lada wyzwaniem. Ze względu na krótki termin i mały budżet, nie mogliśmy sobie pozwolić na długie poszukiwania odpowiednich elementów do skonstruowania scenografii. W gruncie rzeczy trzeba było zrobić „coś z niczego” – wykorzystując w sposób bardzo kreatywny wszelkie dostępne środki.
Przygotowania wymagały zaangażowania wszystkich osób biorących udział w przedstawieniu. Część scenografii powstała ze wspólnie zebranych materiałów, jak na przykład las bambusowy, który wykonany został z rolek tekturowych po tkaninach i ręcznikach kuchennych. Wiele zachodu sprawiły monety, które według scenariusza miały wysypać się z pni bambusowych – ostatecznie jednak udało się osiągnąć zamierzony efekt.
Istotnym elementem scenografii była góra Fudżi przygotowana z kartonu, a komin wulkanu tworzyły rury PCV. Cała konstrukcja opierała się na sztaludze malarskiej.
Marcin, członek ekipy
Jakim doświadczeniem był dla Ciebie udział w przedstawieniu?
Przede wszystkim była to dla mnie spora zabawa, bo jest to okazja do zrobienia czegoś, czego na co dzień się nie robi. Po drugie, było to spotkanie z kulturą japońską, której teraz już nie ma – przedstawienie zostało stworzone z zachowaniem elementów historycznej kultury. Są różnego rodzaju elementy wyrosłe z zachowań, których się teraz już nie praktykuje, a daje to troszeczkę do myślenia, bo kultura japońska sama w sobie zawiera pewne emocje, które dla nas są obce. Dodatkową rzeczą jest spotkanie z językiem w innej formie, zetknięcie się z kulturą językową. Myślę, że większość osób biorących udział w tego typu przedsięwzięciu ma zapał do tego, żeby się jeszcze bardziej rozwijać. To przedstawienie dało mi możliwość rozwoju wewnętrznego i kontaktu z kulturą japońską.Ile trwało przygotowanie pierwszej zbroi?
Zrobienie pierwszej zbroi bez większości szczegółów trwało mniej więcej około tygodnia. Obie zbroje były wykończone w ciągu dwóch i pół tygodnia. Było sporo przeplatania i sporo przygotowania, ale mimo wszystko myślę, że wyszło całkiem nieźle.Reszta strojów też całkiem nieźle się zaprezentowała, więc myślę, że widzowie pozytywnie odebrali tę naszą stylizację na epokę Heian. Rozmawiałem z kilkoma osobami, które stwierdziły, że było to coś zaskakującego, choć na początku myśleli, że to będzie bardziej dziecinne. A nam wyszło z tego prawdziwe przedstawienie teatralne.
Michał, aktor i autor kostiumów (zbroje)
Warsztaty teatralne były dla mnie niezwykłym przeżyciem, możliwością spróbowania czegoś nowego. Przydały się też do nauki języka japońskiego – poznałam wiele nowych słów.
Do głównej roli uczyłam się długo. Musiałam dużo ćwiczyć, nauczyć się intonacji, wymowy, żeby to, co mówię było zrozumiałe dla publiczności. Gesty i zachowania również sprawiały mi pewną trudność, ponieważ musiałam wcielić się w dosyć ciężką rolę, rolę Japonki, a dodatkowo księżniczki, a ja jako Europejka… było to dla mnie naprawdę trudne.
Brałam już udział w różnych przedstawieniach w szkolnym kółku teatralnym, ale pierwszy raz występowałam w przedstawieniu kostiumowym po japońsku. Podczas samego spektaklu byłam bardzo zestresowana przede wszystkim tym, czy wszystko dobrze wypowiem.
Wiktoria, odtwórczyni głównej roli